Cyberprzemoc wobec kobiet (2/115/2018)
Artykuły „Niebieskiej Linii"
Joanna Smętek, Zuzanna Warso
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zrealizowała w 2017 roku projekt pt. „Przemoc wobec kobiet w sieci”. U jego podstaw leżała potrzeba przyjrzenia się temu problemowi oraz poznania skali i charakteru agresji, z którą spotykają się kobiety aktywne w sieci. Cyberprzemoc wobec kobiet jest formą dyskryminacji i ma charakter systemowy.
Internetowej agresji można doświadczyć bez względu na płeć. Badania pokazują jednak, że w porównaniu z mężczyznami kobiety w sieci są częściej atakowane. Między rokiem 2000 a 2013 były one ofiarami 70% przypadków nękania udokumentowanych przez amerykańską organizację Working to Halt Online Abuse1. Z kolei jeszcze w 2006 roku badacze z Uniwersytetu Maryland przeprowadzili eksperyment, z którego wynika, że na konta zakładane na czatach internetowych o nazwach sugerujących płeć właścicielek spływało dziennie 100 wiadomości o charakterze seksualnym lub zawierających pogróżki. Na konta o niejednoznacznych nazwach docierało średnio 25 takich wiadomości, a o nazwach typowych dla mężczyzn – 3,72. Natomiast według badania przeprowadzonego w 2014 roku przez Fundację Feminoteka wśród młodzieży gimnazjalnej i licealnej cyberprzemocy doświadczyło 37% uczennic i 25 proc. uczniów3.
Agresja w internecie przyjmuje różne formy4. Kobiety narażone są jednak na szczególne rodzaje cyberprzemocy. Z badań empirycznych przeprowadzonych w Polsce wynika, że w przypadku przestępstwa polegającego na utrwalaniu lub upublicznianiu intymnego wizerunku bez zgody jednostki (art. 191a Kodeksu karnego), pokrzywdzonymi są przede wszystkim kobiety5. Potwierdzają to również statystyki.
Kobiety są również ofiarami szczególnej formy internetowego szantażu, tzw. sextortion, który polega na żądaniu przekazania intymnych zdjęć lub pieniędzy pod groźbą wyrządzenia krzywdy lub upublicznienia prywatnych treści, w tym zdjęć przesłanych wcześniej dobrowolnie. Badanie przeprowadzone przez Helsińską Fundację Praw Człowieka (HFPC) potwierdza, że internetowe ataki wymierzone w kobiety często mają charakter lub podtekst seksualny – dotyczą wyglądu, płci, stanu cywilnego lub życia intymnego.
Zarówno skala, jak i charakter cyberprzemocy wymierzonej w kobiety pozwala uznać, że stanowi ona przemoc ze względu na płeć. O takiej formie przemocy mówimy wtedy, gdy dotyka kobiet w stopniu nieproporcjonalnie większym niż mężczyzn, jak również gdy doświadcza się jej wyłącznie z uwagi na fakt bycia kobietą. Pojęcie „przemoc wobec kobiet uwarunkowana płcią” pozwala podkreślić, że to zjawisko ma charakter strukturalny i jest wyrazem historycznie nierównych relacji władzy, które doprowadziły do dominacji mężczyzn i dyskryminacji kobiet. Termin wiąże się również z istnieniem zakorzenionych stereotypów na temat roli kobiet w społeczeństwie.
Jedną z form przemocy wobec kobiet uwarunkowanej płcią jest przemoc seksualna6, której najbardziej drastyczny przejaw stanowi gwałt. Takim rodzajem przemocy jest również molestowanie seksualne, polegające na „niepożądanym zachowaniu werbalnym, niewerbalnym lub fizycznym, mającym charakter seksualny lub odnoszącym się do płci, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności, w szczególności przez stworzenie zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery”7. Molestowanie seksualne stanowią zatem m.in. niechciane komentarze dotyczące płci lub o podtekście seksualnym, bez względu na to, czy sformułowane są w kontakcie bezpośrednim, czy za pośrednictwem mediów elektronicznych. Analiza treści ataków wymierzonych w kobiety prowadzi do wniosku, że wiele z tych działań należałoby zakwalifikować jako formę molestowania seksualnego. W jego definicję wpisują się następujące zachowania:
- niepożądane propozycje seksualne;
- posty, komentarze, prywatne wiadomości oraz e-maile o charakterze seksualnym, których celem lub skutkiem jest poniżenie, ośmieszenie lub zastraszenie adresatki;
- tworzenie fałszywych profili w serwisach erotycznych oraz mediach społecznościowych (np. jako fanpage) o wydźwięku erotycznym;
- upublicznianie informacji dotyczących życia intymnego;
- tzw. memy i fotomontaże o wydźwięku erotycznym;
- umieszczenie zdjęć w wulgarnym kontekście;
- wysyłanie obscenicznych fotografii.
Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, której Polska jest stroną, zobowiązuje organy państwa do eliminacji wszelkich form przemocy wobec kobiet, rozumianej także jako molestowanie seksualne.
Mimo to cyberprzemoc, w tym przypadki molestowania seksualnego w internecie, wciąż są uznawane za nieszkodliwe. Wpisuje się to w niechlubną tradycję bagatelizowania różnych form przemocy wobec kobiet.
Problem molestowania seksualnego przez wiele lat był trywializowany, a molestowanie, do którego dochodziło w miejscu pracy, traktowano jako „niewinny flirt”. W przeszłości nie reagowano też na przypadki przemocy domowej i uznawano, że to prywatna sprawa i problem, który powinien być rozwiązany wewnątrz rodziny. Dopiero upór i zaangażowanie osób działających na rzecz równego traktowania kobiet i mężczyzn doprowadziły do wprowadzenia przepisów koniecznych do przeciwdziałania tym negatywnym zjawiskom oraz zmiany ich postrzegania8. Obecnie nie ma wątpliwości co do tego, że zarówno molestowanie seksualne, jak i przemoc domowa stanowią formę dyskryminacji kobiet, a także naruszenia ich podstawowych praw i wolności. Wciąż jednak brakuje tej świadomości w przypadku cyberprzemocy, choć jej szkodliwe skutki wydobywają na światło dziennie liczne badania. Sprawcy cyberprzemocy nadal bywają uważani za „niedojrzałych błaznów”, z kolei ofiary to w opinii wielu osób „przewrażliwione marudy”14. W konsekwencji internetowe ataki, zamiast wywoływać oburzenie i podlegać sankcjom, są traktowane jako coś normalnego albo w kategoriach żartu.
Cyberprzemoc to wykorzystanie komunikacji internetowej (w szczególności: mediów społecznościowych, maila, komunikatorów), które prowadzi lub może prowadzić do wywołania szkody (krzywdy, cierpienia).
Cyberprzemoc wobec kobiet uwarunkowana płcią to np.:
- groźby gwałtu lub stosowania innego rodzaju przemocy seksualnej, pochwalanie, nawoływanie do przemocy wobec kobiet, a także pornografia bez zgody (tzw. pornozemsta, ang. revenge porn);
- molestowanie seksualne, w tym:
- niepożądane propozycje seksualne;
- posty, komentarze, prywatne wiadomości oraz e-maile o charakterze seksualnym, których celem lub skutkiem jest poniżenie, ośmieszenie lub zastraszenie adresatki;
- tworzenie fałszywych profili w serwisach erotycznych oraz mediach społecznościowych (np. jako fanpage) o wydźwięku erotycznym;
- upublicznianie informacji dotyczących życia intymnego;
- tzw. memy i fotomontaże o wydźwięku erotycznym;
- umieszczenie zdjęć w wulgarnym kontekście;
- wysyłanie obscenicznych fotografii.
Ataki
Dla kobiet, które wzięły udział w badaniu, cyberprzemoc jest często czymś więcej niż jednorazowym doświadczeniem. Internetowe ataki stanowią codzienność polityczek aktywnych w sieci, z którymi przeprowadzono wywiady. Natężenie ataków wzrasta wraz ze wzrostem rozpoznawalności tych kobiet.
[Z atakami] spotykam się każdego dnia. W zasadzie niezależnie od tego, jaką czynność wykonam w świecie wirtualnym – czy to jest Twitter, czy Facebook, czy teksty na blogu [...] – to za każdym razem jest atak w moją stronę.
[Z atakami] spotykam się nieustannie. W zasadzie od samego początku, kiedy zaczęłam pojawiać się w internecie i wyrażać swoje opinie.
Podobnie dzieje się w przypadku tych, dla których działalność w internecie stanowi źródło utrzymania oraz innych osób regularnie poruszających tematy związane z polityką, życiem publicznym i sytuacją kobiet.
W takim ogólniejszym sensie, od kilku lat codziennie [ataki mają miejsce]. Codziennie jest wiadomość na którymś moim kanale w mediach społecznościowych, no i oczywiście od kilku do kilkuset komentarzy. W zależności od tego, co i kiedy ostatnio publikowałam.
W przypadku polityczek doświadczanie przemocy w internecie ma raczej charakter ciągły i trudno wyraźnie określić pretekst, przy którym się ona pojawia. Bywa jednak, że pewne działania – konkretne wypowiedzi, komentarze – powodują wzmożenie agresywnych treści wymierzonych
w te respondentki.
W przypadku innych rozmówczyń ataki zdarzały się częściej po opublikowaniu określonych rodzajów treści, jednak nienawistne komentarze miały niewielki związek (albo nawet żaden) z pierwotną wypowiedzią. Agresję wywołują także informacje upublicznione przez osoby trzecie (np.
materiały prasowe dotyczące wydarzeń z przeszłości).
Postrzegam to jako taki hejt bezprzedmiotowy, niezwiązany z tematyką. Wrzucam post na temat edukacji, referendum, a hejt dotyczy tego, jak wyglądam albo jak mówię, albo czego nie mówiłam – totalnie niezwiązany z tematem.
Kobiety są narażone na ataki również wtedy, gdy swoim działaniem nie wpisują się w tradycyjnie przypisane im role. Pretekstem do napaści może być sam fakt wykonywania zawodu postrzeganego jako męski czy działanie w zmaskulinizowanej branży lub wypowiadanie się na tematy, które zazwyczaj omawiają w mediach mężczyźni (np. ekonomia).
Innym powodem jest również poruszanie treści postrzeganych jako feministyczne, w tym między innymi dotyczących praw reprodukcyjnych, lub związanych z tematyką migracji.
Oczywiście jest jeszcze ta sfera, kiedy piszę o feminizmie. [...] Też są takie klasyki, od takich zamykających temat »o, jakiś feministyczny bełkot«, po naprawdę wulgarne, że »niedoje***a«, że »jakby mnie ktoś przeleciał, to by mi się odechciało«.
Aborcja to też jest temat, który bardzo uaktywnia. Tak, tutaj hejt leci bardzo [...].
[Ataki są bardziej intensywne] po występach medialnych. Szczególnie jeżeli mówię coś o uchodźcach, to natychmiast dostaję życzenia albo groźby gwałtu.
[...] Dostaję komentarze na temat mojej urody [...], wszystkiego w zasadzie, ubioru, koszulek, sukienek.
Internetowa agresja przyjmuje rozmaite formy. Z przeprowadzonych rozmów wynika, że – co do zasady – wybrany przez sprawcę kanał komunikacji nie zależy od typu działalności wykonywanej przez kobietę, w którą wymierzony jest atak, a agresorzy wykorzystują różne możliwości komunikowania treści.
Cyberprzemoc przyjmuje formy:
- komentarzy w serwisach społecznościowych;
- prywatnych wiadomości, e-maili;
- komentarzy pod materiałami w mediach;
- fotomontaży, tzw. memów;
- fałszywych profili czy stron;
- wpisów na forach internetowych i otwartych lub zamkniętych grupach dyskusyjnych w mediach społecznościowych;
- zmasowanych, skoordynowanych ataków prowadzących do zablokowania konta na portalu społecznościowym.
Oni zaczęli zgłaszać mój profil. [...] tego jest naprawdę dużo: od »zabij się«, przez teksty, co by ze mną zrobił ktoś.
Jeśli chodzi o treść komentarzy, wiadomości i wpisów, zawierają one:
- wyzwiska i wulgarne obelgi (często dotyczące wyglądu, ciała, ubioru, życia intymnego), także pod adresem bliskich atakowanych osób;
- seksistowskie uwagi (np. „kobiety nie nadają się do polityki”, „kobiety są od rodzenia dzieci”);
- obsceniczne zdjęcia, np. fotografie męskich narządów płciowych;
- fałszywe informacje, w tym zmyślone i pełne wulgaryzmów historie na temat atakowanej osoby, stawiające je w złym świetle, jak również nieprawdziwe oskarżenia;
- groźby, w tym te o charakterze seksualnym (dotyczące gwałtu) i pod adresem bliskich;
- nawoływanie i pochwalanie przemocy (życzenia śmierci i gwałtu);
- informacje na temat życia prywatnego (adres, numer telefonu), nie zawsze prawdziwe;
- sugestie, że respondentka oferuje usługi seksualne za pieniądze, że wiążą ją z różnymi osobami relacje intymne, że są one przyczyną jej sukcesu zawodowego;
- dyskusje na temat życia seksualnego respondentki, jej partnerów seksualnych, orientacji czy tożsamości płciowej;
- plany najścia respondentki w jej miejscu zamieszkania lub konfrontacji podczas wydarzenia, w którym bierze udział.
Jak wynika z relacji niektórych badanych, treść formułowanych wobec nich komunikatów nieco różni się w zależności od medium społecznościowego wybranego przez sprawcę. Jednak nie było wśród rozmówczyń wyraźnej zgody co do tego, który z kanałów komunikacji jest pod tym względem najgorszy. Dla niektórych najbardziej brutalnym medium jest Twitter, inne zauważają, że częściej doświadczają aktów przemocy (np. gróźb) na Facebooku.
Twitter jest najpotworniejszy. Twitter jest po prostu absolutnym ściekiem.
A, i na Twitterze. [...] Tam hejt jest dużo bardziej intensywny, ale też jest mniej kreatywny. Bo jest mniej znaków na wypowiedź. Jest go więc dużo, ale nie jest twórczy. A poza tym jest bardziej publiczny, to znaczy Twitter jest odbierany jako takie bardziej publiczne medium, dlatego też nie ma tam bezpośrednich gróźb. Jest tylko bezpośrednia ocena. Ocena, nie wiem, mojej osoby albo mojego wyglądu, albo mojej działalności politycznej czy czegoś takiego.
A na Facebooku jest hardcorowo.
Analiza ataków, które są reakcją na aktywność respondentek, pokazuje, że ich celem nie jest nawiązanie merytorycznej dyskusji na dany temat. Większość z nich jedynie powierzchownie odnosi się do treści wypowiedzi atakowanej kobiety. Działalność uczestniczek badania stanowi tylko pretekst do stosowania wobec nich cyberprzemocy. Treść ataków nie zależy od tego, czym zajmuje się dana osoba.
Wspólną cechą tych napaści jest ich seksistowski charakter, co uzasadnia tezę, że cyberprzemoc wobec kobiet ma charakter przemocy ze względu na płeć. Respondentki zauważały, że mężczyźni także stykają się z przemocą w internecie, jednak wyraźnie podkreślały, że ma ona mniejsze natężenie i inną specyfikę.
Mam wrażenie, że te wszystkie komentarze... Mam wrażenie, że żaden facet ich nigdy nie usłyszy. Zupełnie niemerytoryczne, nieodnoszące się do niczego, co zostało napisane.
Jest ogromna różnica między tym, jak w internecie są traktowane kobiety i mężczyźni. Mężczyźni też są obrażani, ale inaczej. [...] Widzę to po kolegach, że dostają dużo, dużo mniej hejtu. [...] Myślę, że gdybym była mężczyzną, to po pierwsze, profil komentarzy by się zmienił. A po drugie, nie byłoby tego aż tak dużo, chociaż też byłoby sporo.
Czasem, jak czytam jakiś komentarz, to próbuję go sobie przełożyć językowo na to, jak by brzmiał, gdyby był skierowany do mężczyzny. Czy ktoś by napisał »chłopczyku, zajmij się czymś innym«, »jesteś zblazowanym, małym chłopcem, który nic nie wie«? [...] Pewne rzeczy są unikalne w przypadku kobiet, a przynajmniej częstsze.
Myślę, że on by nie zaatakował w taki sposób, gdybym była mężczyzną. Jestem o tym święcie przekonana i nawet gdybym była grubym, brzydkim, łysym facetem, to by nie poruszył wątku seksualno-wyglądowego [...].
Atakujący mają na celu okazanie wyższości i pogardy, ośmieszenie, sprowokowanie lub zdyskredytowanie kobiet. Intencją jest podważenie ich kompetencji, obniżenie samooceny. Ataki często mają pełnić funkcję dyscyplinującą; ich celem jest przywołanie atakowanej „do porządku” poprzez wytknięcie, że nie przystaje do wizji polityczki, aktywistki, profesjonalistki czy kobiety w ogóle. Atakujący dążą do tego, aby przez stworzenie wrogiego środowiska uciszyć osoby, dla których internet jest podstawowym narzędziem komunikacji.
Nie kojarzę, żeby mężczyzna został zaatakowany... odesłany do swojej żony za to, co manifestuje. Natomiast jeśli kobieta swoją aktywnością społeczną jest w jakiś sposób kłopotliwa, to bardzo często.
Część respondentek, w szczególności polityczek, wskazywała, że ataki na nie ewoluowały i przyjęły nieoczywistą formę. Ich zdaniem znajdują się one na granicy mowy nienawiści i zwykłej wypowiedzi i trudno przypisać im jednoznacznie przestępny charakter. Sprawcy unikają sformułowań, które mogą zostać łatwo odczytane jako groźby czy nawoływanie do przestępstwa. Formułują wypowiedzi w kategoriach życzeń, np. padnięcia ofiarą przestępstwa czy śmierci z ręki innej osoby. W takiej sytuacji niektóre z rozmówczyń decydowały się konsultować otrzymywane wiadomości ze znajomymi prawnikami lub przedstawicielami organów ścigania. Niestety, uzyskiwały informację, że tego typu komunikaty nie stanowią przestępstwa lub że nic nie można z tym zrobić.
Podsumowanie
Badanie przeprowadzone przez HFPC potwierdziło, że dla wielu kobiet prowadzących działalność publiczną w internecie cyberprzemoc jest doświadczeniem powszechnym, wręcz codziennym. Eskalacji problemu sprzyjają techniczna łatwość i niskie koszty ataków, ich publiczny charakter, anonimowość lub bezkarność sprawców, a także popularne przekonanie, że werbalna agresja jest zgodna z naturą internetu.
Cyberprzemoc jest źródłem szeregu negatywnych konsekwencji zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Niemal zawsze wywołuje uczucie bezsilności, frustracji, przygnębienia. Często burzy poczucie bezpieczeństwa kobiet, również w sposób nie od razu przez nie zauważany. Doświadczenie cyberagresji, szczególnie przedłużające się, może wpływać negatywnie na relacje z bliskimi. Dlatego też konieczne jest m.in. prowadzenie działań uświadamiających zarówno negatywne skutki, jakie cyberprzemoc rodzi dla ofiar, jak i możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców za działania w internecie. Przedsięwzięcia edukacyjne, w tym kampanijne i budujące świadomość, podejmowane przede wszystkim przez władze (choć nie jedynie), powinny opierać się na wizji internetu jako przestrzeni, w której cyberprzemoc to nie norma, gdzie obowiązują konkretne reguły gry, do których przestrzegania jednostka jest zobowiązana. Za pomocą zorganizowanych programów nauczania należy budować odpowiednie postawy oraz zrozumienie specyfiki działania internetu oraz procesów, jakie zachodzą w świecie wirtualnym. Dzięki temu będzie można rozprawić się między innymi z mitami o pełnej anonimowości czy o braku realnych skutków wirtualnych działań.
Pełna wersja raportu „Cyberprzemoc wobec kobiet” znajduje się na stronie internetowej: http://www.hfhr.pl/wp-content/uploads/2017/12/HFPC-Cyberprzemoc-wobec-kobiet-raport-www.pdf
_______________________________
1 Zob. Working to Halt Online Abuse, Comparison Statistics 2003-2013, dostępne na: http://www.haltabuse.org/resources/stats/Cumu-lative2000-2013.pdf (dostęp: 15 października 2017).
2 Robert Meyer, Michel Cukier, Assessing the Attack Threat due to IRC Channels, Conference Paper, 2006, dostępne na: https://www.researchgate.net/publication/4243412_Assessing_the_Attack_
Threat_due_to_IRC_Channels (dostęp: 15 października 2017).
3 Fundacja Feminoteka, Bądź bezpieczna w sieci – poradnik dla nauczycieli i nauczycielek, Warszawa 2014, s. 13, dostępne na: http://feminoteka.pl/wp-content/uploads/2014/10/badz_bezpieczna_w_sieci_poradnik.pdf (dostęp: 15 października 2017).
4 Ich przykładową klasyfikację zawiera raport amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, w którym jest mowa o groźbach, stalkingu, nękaniu (i jego specyficznej formie występującej wśród młodzieży określanej jako bullying), upublicznianiu pornografii bez zgody osoby, której wizerunek pojawia się w materiałach (tzw. pornozemście, ang. revenge porn) oraz internetowym szantażu. W raporcie wyróżniono stalking i nękanie jako odrębne formy internetowej agresji. Stalking jest rozumiany jako uporczywe i niechciane zachowanie wobec innej osoby, które może wzbudzać strach. W przypadku nękania (ang. harassment) – w odróżnieniu od stalkingu – nie jest konieczne, aby zachowanie wzbudzało strach albo rodziło obawy, że sprawca wyrządzi ofierze krzywdę, choć niekiedy oba określenia traktuje się jako synonimy. Jako formy nękania wymieniono np. swatting, polegający na składaniu fałszywych zawiadomień o przestępstwach w miejscu, gdzie przebywa ofiara, co prowadzi do wysłania tam jednostek policji, czy doxing, czyli upublicznianie prywatnych informacji na temat danej osoby, takich jak numer telefonu lub adres. Zob. Department of Justice, Cyber Misbehavior, „United States Attorneys’ Bulletin” 2016, Vol. 64, No. 3, dostępne na: https://www.justice.gov/usao/file/851856download (dostęp: 15 października 2017).
5 Z dostępnych badań empirycznych wynika, że w 2012 r. były prowadzone 252 sprawy z art. 191a § 1 k.k. (dotyczącego utrwalania lub upubliczniania intymnego wizerunku bez zgody jednostki), przy czym w 173 przypadkach w grę wchodziło rozpowszechnianie, a w 36 – utrwalanie i rozpowszechnianie wizerunku. Rozpowszechnianie najczęściej odbywało się za pośrednictwem internetu (144 przypadki). O przestępstwie zazwyczaj zawiadamiały osoby pokrzywdzone. W 38 sprawach, w których kierowano akt oskarżenia, wystąpiło 40 pokrzywdzonych – 38 kobiet i dwóch mężczyzn. Jak widać, pokrzywdzonymi przestępstwem z art. 191a k.k. z reguły są kobiety (w 95 proc. przypadków). Niemal zawsze sprawca i osoba pokrzywdzona znają się wcześniej (95 proc.). Zob. Marek Mozgawa, Katarzyna Nazar-Gutowska, Utrwalanie lub rozpowszechnianie wizerunku nagiej osoby – art. 191a k.k. (analiza prawnokarna i praktyka ścigania), „Prawo w Działaniu” 2014, nr 19, dostępne na: https://goo.gl/rWc9Av (dostęp: 10 listopada 2017).
6 Ofiarami przemocy seksualnej są głównie kobiety, por. World Report on Violence and Health, World Health Organization, Geneva 2002, s. 18, dostępne na: http://apps.who.int/iris/bitstream/10665/42512/1/9241545623_eng.pdf?ua=1 (dostęp: 15 października 2017). Według raportu OBOP z 2007 r. kobiety stanowiły 86 proc. ofiar przemocy seksualnej w Polsce, por. Ośrodek Badania Opinii Publicznej, Polacy wobec zjawiska przemocy w rodzinie oraz opinie ofiar, sprawców i świadków o występowaniu i okolicznościach występowania przemocy w rodzinie, Warszawa 2007, s. 33, dostępne na: http://www.niebieskalinia.pl/spaw/docs/wyniki_badan_20071113_obop.pdf (dostęp: 15 października 2017).
7 Na temat definicji molestowania seksualnego zob. rozdział III pkt 3.3.2. – Kodeks pracy i Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania.
8 Danielle Keats Citron, Hate Crimes in Cyberspace, Cambridge 2014, s. 95.
Joanna Smętek – prawniczka, pracuje w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Warszawa.
Zuzanna Warso – adwokatka, pracuje w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz działa w Zespole ds. Kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, Warszawa.
Artykuł pochodzi z czasopisma „Niebieska Linia" nr 2/115/2018
Inne z kategorii
Przeciwdziałanie przemocy domowej i wykorzystywaniu seksualnemu. Dobre praktyki z USA (6/149/2023)
24.08.2024
Grzegorz Skrobotowicz
Pierwszym krokiem w zapobieganiu i zwalczaniu przemocy jest...
czytaj dalej
Media społecznościowe a poczucie własnej wartości
04.04.2023
Maria Engler Jaki wpływ na osobowość dziecka ma jego aktywność w sieci? Wykreowane przez...
czytaj dalej